Survival

Naturalne schronienia

Posted by on lut 13, 2013 in Survival

jaskiniaDla każdego człowieka na wyprawie survivalowej głównym problemem zawsze jest budowa odpowiedniego obozowiska. Ile więc radości dostarcza znalezienie gotowej do zamieszkania jaskini albo skały, każdy chyba wie. Niestety, w Polsce raczej szanse na to są niewielkie, bo jaskiń w ogóle nie jest dużo, a spora część ledwie nadaje się do zamieszkania.

Najważniejszym plusem jest to, że mamy gotowe schronienie, choć nawet palcem nie kiwnęliśmy. Wystarczy tylko sprawdzić, czy nic nam w nocy na głowę nie spadnie (choćby kamień poruszony przez jakieś małe zwierzę) i zebrać materiał na opał. W jaskiniach warto przyglądać się sklepieniom, bo dzięki temu możemy przewidywać, którędy będzie kapała woda- oczywiście tam nie będziemy urządzali legowiska. Obowiązkowym środkiem ostrożności jest też sprawdzenie obejścia jaskini pod kątem śladów bytności drapieżnika- jeśli takie znajdziemy, poszukajmy sobie innego „domu”, a następnie samej jaskini. W tym celu wystarczy rzucić do środka kilka małych kamyków albo gałązek i krzyknąć parę razy- każde zwierzę zareaguje na to poruszeniem się, więc wystarczy uważnie nasłuchiwać. W większość jaskiń w Polsce można jednak otaksować nawet bez wchodzenia, bo mają charakter raczej przestrzeni pod nawisami skalnymi a nie prawdziwej, pełnej jaskini.

Mieszkając w jaskini musimy zmodyfikować trochę zasady korzystania z ogniska. Na pewno rezygnujemy z dużego płomienia. Spalanie zużywa dużo tlenu. Wprawdzie większość jaskiń jest dobrze wentylowana, ale ostrożności nigdy za wiele. Oczywiście jeśli śpimy po prostu pod ścianą to takie ceregiele możemy sobie odpuścić i rozpalić normalne, duże ognisko. Zadbajmy też o to, żeby opał był suchy. Normalnie dym rozszedłby się po lesie, ale w zamkniętej jaskini nawet jeśli się nie udusimy, na pewno nie wysiedzimy zbyt długo w dymie. Najlepiej sprawdzi się po prostu ognisko typu gwiazda albo inne, które jedynie się żarzy.

Znalezienie potencjalnie mieszkalnej jaskini nie zwalnia cię nigdy z obowiązku zachowania pozostałych elementów obozowego reżimu- pranie, higiena, zabezpieczanie jedzenia, sprawdzenie sprzętu i zlustrowanie otoczenia. Wszystko to musisz wykonać dwa razy dokładniej, bo jaskinie zawsze są potencjalnym schronieniem dla wielu zwierząt, z których, uwierz, nie każde chcesz mieć za współlokatora.

Learn More

Co na siebie ubrać- lato

Posted by on lut 6, 2013 in Survival

traperIle głów tyle pomysłów i każdy ubiera się tak, jak lubi i jak mu na to pozwala trasa, jaką sobie zaplanował. Nie trzeba być szczególnie bystrym, żeby stwierdzić, że przepocona koszulka na grzbiecie nie należy do najwygodniejszych, ale też nie trzeba być geniuszem żeby orzec, że bez niej szybko traci się wodę, a poparzenia słoneczne są wręcz na wyciągnięcie ręki. Jeśli do tego dołożyć trudny teren, gdzie czasem trzeba się przedzierać przez wysokie po pachy pokrzywy, lepiej ubrać sobie dłuższy rękaw.

Podobna historia jest i ze spodniami. W krótszych wprawdzie wygodniej i niczego sobie nie odparzymy, ale nawet zwykłe jeżyny mogą dać nieźle w kość, a jeśli się do tego przyplączą komary to sprawa w ogóle wygląda niewesoło.

Bezdyskusyjnie jednak, jeśli zamierzamy poruszać się po otwartej przestrzeni, obowiązuje nakrycie głowy. To może być cokolwiek: czapka, bandana, przewiązana koszulka. Bez znaczenia, to nie jest rewia mody tylko głos zdrowego rozsądku.

Takie drobiazgi jak ilość kieszeni w spodniach czy możliwość odpinania nogawek to już w ogóle sprawy drugorzędne-charakterystyka terenu oraz upodobań może dowolnie wpłynąć na nasz wybór.

Trzeba też pamiętać o dobrych butach. Są trasy, które i w sandałach da się przejść bez wysiłku, ale na inne nawet obuwie trekkingowe może ledwie dawać radę.

Warto na letnie wyprawy zaopatrywać się w bieliznę termoaktywną. Dzięki temu unikniemy odparzeń nawet przy najbardziej niewygodnych długich spodniach, a koszulka z długim rękawem nie będzie tak dużym obciążeniem. Ze względów praktycznych natomiast zaleca się raczej nie ubiór maskujący tylko jasne kolory- zwierzęta i tak nas widzą, bez względu na to, co ubierzemy, za to złośliwe insekty preferują raczej ciemne kolory, a kleszcze, które na temat kolorów najwyraźniej nie mają wyrobionego zdania, przynajmniej łatwiej będzie wypatrzeć na jasnej odzieży.

Punktem obowiązkowym oczywiście jest wytrzymałość i odporność ubrań. Będą używane w warunkach polowych i chińskie podkoszulki z bawełny tak cienkiej, że rozchodzi się w palcach, zdecydowanie nie zdają egzaminu nawet w stosunkowo prostym terenie.

Kwestie ubioru są oczywiście dość dowolne, a duży wybór profesjonalnej odzieży trekkingowej sprawia, ze nie ma żadnych problemów z zaspokojeniem swoich własnych gustów. Wybierając się gdzieś na ekstremalne wyprawy, zawsze warto podpatrzeć mieszkańców rdzennych tamtych okolic- to zawsze prowadzi do ciekawych wniosków.

Learn More

Gadżety survivalowe

Posted by on lut 1, 2013 in Survival

sprzet-survivalowyPonieważ survival staje się modnym sportem, powstaje coraz więcej pomysłów, jak można pewne elementy wyposażenia czy stroju wykorzystywać. Są wśród nich pomysły rozsądne, cą ciekawe, choć trudne do zastosowania i są takie, które traktować należy w kategoriach marketingu albo pomysłów kogoś, kto o survivalu słyszał tylko tyle, że coś takiego jest.

Ta ostatnia kategoria jest chyba najciekawsza, bo ktoś rzucił pomysł, żeby zamiast solidnego paska do spodni, kupić sobie pas taktyczny, bo w sytuacji ekstremalnej można by było na nim zjechać. Wytężam wyobraźnię, ale nie wiem jak zjechać na pasie bez liny, ani jak można wziąć linę, a nie wziąć karabinka. Ponieważ jednak roztrząsanie takich łamigłówek do niczego nie prowadzi, zajmę się innymi pomysłami.

Otóż coraz więcej osób „chodzących” przypina sobie do plecaka wszystko- od menażki po krzesiwo i dodatkową parę spodni- to nie żart. Nadmierna rozbudowa bagażu przeszkadza w marszu i wcale się dzięki niej nie wygląda na profesjonalistę. Profesjonalista spakuje się w kieszeń. Ale przynajmniej powstają nowe modele plecaków, składające się głównie z jakichś szelek i uszek- chyba tylko po to, żeby było czym o gałąź zahaczyć.

Armia domorosłych nowicjuszy wyrusza też na leśny survival w butach trekkingowych. Bez przesady- większość polskich lasów to udeptane, płaskie obszary, gdzie najlepiej sprawdzają się adidasy- tego zdania są zresztą niektórzy autorzy doskonałych survivalowych poradników. Może i są to buty, w których jest się bardziej narażonym na kontuzję, ale trepy na lato i spacer po lesie nizinnym to naprawdę średnio rozsądny pomysł.

Moda survivalowa często rozmija się z praktycznością- obszerne bluzy, gigantycznej szerokości nogawki od spodni- fajnie, ale jak w tym chodzić po jakichś chaszczach? Jeśli jest taka możliwość, nogawki w ogóle najlepiej włożyć w buty a koszulę w spodnie. Lepsza izolacja termiczna i mniejsze ryzyko, że o coś zahaczymy.

Z różnych bajerów najbardziej przydatne wydają się… rękawiczki. Oczywiście nie jestem zdania, że trzeba w nich paradować w środku lata, ale każda trasa ma takie odcinki, że rzeczywiście może się przydać ochrona rąk. Jeśli rękawiczki to jednak najlepiej pełne i skórzane, a od biedy dobrej klasy rowerowe, choć niestety te nie chronią palców, co jest dość dużą wadą.

Learn More

Krzesiwo

Posted by on sty 25, 2013 in Survival

zapalkaJeden z niezbędnych elementów wyposażenia survivalowego to bez wątpienia krzesiwo. Niby drobiazg, ale za to drobiazg przydatny, a przy okazji również taki, przy którego wyborze młodzi survivalowcy często popełniają fatalne błędy.

Najważniejsza rzecz, którą należy się kierować przy wyborze krzesiwa to jego… kolor. Obecnie można kupić głównie czarne albo ciemnozielone, bo to taka moda. Tyle że ta moda prowadzi do tego, że jeśli zgubię krzesiwo w trawie, nigdy go nie znajdę, albo zmarnuję na to pół dnia. Krzesiwo powinno być najlepiej jaskrawopomarańczowe, żeby można je było łatwo znaleźć. Dalej to już marginalia techniczne. Otóż w sprzedaży spotyka się głównie dwa typy krzesiw: szwedzkie i amerykańskie. Uprzedzając pytania, oba są tak samo dobre. Jeśli ktoś uważa, że amerykańskie jest gorsze, bo wymaga poświęcenia 5 sekund więcej, od razu powiem, że jest żółtodziobem. Oczywiście każdy może mieć swoje własne preferencje, ale nie ma lepszego i gorszego typu, jest tylko ten, który mi bardziej lub mniej pasuje.

Krzesiwo szwedzkie to co do zasady pręcik i kawałek blaszki, którą należy potrzeć o pręcik do uzyskania iskry, którą następnie kieruje się na podpałkę. Cała filozofia. Można teoretycznie zdrapać trochę pręcika na podpałkę i wtedy iskra zwykle przeskakuje szybciej, ale wtedy krzesiwo zużywa się dużo bardziej, a zwykle nie ma potrzeby aż tak się spieszyć.

Krzesiwo amerykańskie to bloczek magnezu i płytka. Podstawową procedurą rozpalenia ognia jest zdrapanie odrobiny magnezu i wtedy skrzesanie iskry na opiłki. To krzesiwo na pewno pozwala na łatwiejsze rozniecenie ognia, bo magnezu można zeskrobać dość dużo i wtedy szybciej udaje się przenieść iskrę, stąd rozsądni nowicjusze takie właśnie kupują, a ci, którzy na pierwszej wyprawie chcą zabłysnąć, przez pół godziny nie mogą rozpalić ognia zwykłym szwedzkim krzesiwem.

Najbardziej wytrawnym survivalowcom jest wszystko jedno, jakie mają krzesiwo. Równie dobrze mogą potrzeć brzeszczotem o kamień, a jak komuś się chce, to wiórki magnezowe można kupić w dużych opakowaniach i wtedy nie trzeba sobie ścierać krzesiwa, bo podpałka zapala się od razu. Oczywiście to już wariacje na temat, ale będąc niedoświadczonym powinno się wybierać proste rozwiązania, bo korzystanie z prostszych ujmy nie stanowi, a nieumiejętność wykorzystania posiadanego sprzętu już tak.

Learn More

Odnajdywanie drogi

Posted by on sty 20, 2013 in Survival

mapa-i-kompasW każdym podręczniku survivalu znajduje się przynajmniej kilka sposobów wyznaczania kierunków świata. To niezbędne minimum, bez którego zgubisz się nawet między kilkoma drzewami. Aż strach pomyśleć, że wiele osób, które inwestują tysiące w profesjonalny sprzęt, staje się bezsilnych, gdzie tylko skończy się bateria w smartfonie, bo wtedy pada też nawigacja.

Korzystanie z kompasu nie wymaga żadnych umiejętności i jeśli ktoś jeszcze tego nie umie, niech odłoży plecak i nauczy się sam, bo nie będę tłumaczył podstaw. Są jednak takie sytuacje, kiedy kompas nie wystarcza. Szkolne zasady na temat nierówno rosnących drzew albo porośniętych mchem kamieni nie są doskonałe, choć zawsze warto mieć choćby takie oparcie. Jest jednak wiele innych, zdecydowanie skuteczniejszych sposobów wyznaczenia kierunku bez użycia kompasu. Nie będę ich tłumaczył, zainteresowanych odsyłam do literatury.

Po pierwsze, kompas można zastąpić zegarkiem. Ta metoda wymaga jedynie analogowego zegarka, nawet nie musi być idealnie ustawiony, jednak tak jakoś w granicach przyzwoitości. Może być też zegarek cyfrowy, ale wtedy trzeba umieć sobie dokładnie wyobrazić tarczę klasycznego zegara, żeby sposób zadziałał.

O wiele starsza metoda pozwala na oczytanie kierunku świata z gwiazd. Oczywiście tu też, podobnie jak w poprzedniej metodzie, pojawiają się pewne przesunięcia związane z konkretną datą, ale nawet jeśli je pominiemy, marszruta będzie pi razy drzwi niezmieniona.

Najrzadziej stosowany, ale również nieskomplikowany sposób zastąpienia kompasu to użycie patyka, której magiczną właściwością jest fakt, że działa też podczas pełni (ale tylko pełni) księżyca. Jeszcze jedno- ta metoda wymaga piętnastominutowego postoju, więc jeśli chcesz wyznaczyć kierunek ucieczki przed podnoszącą się błyskawicznie wodą to zdecydowanie nie jest do najlepszy pomysł, bo w tym czasie nieszczególnie możesz oddalić się od patyka.

Oczywiście baczny obserwator widzi przynajmniej kilkanaście różnych znaków, które pozwalają mu wyznaczać kierunki świata. Świat przyrody jest bowiem zadziwiająco regularny, jeśli chodzi o te prawidłowości. Zanim jednak dojdziesz do takiej wprawy, żeby kątem oka określić kierunek marszu, opanuj najpierw podstawowy warsztat, dzięki któremu choćby zorientujesz mapę.

Learn More

Puszka survivalowa

Posted by on sty 13, 2013 in Survival

puszkaMianem puszki survivalowej określa się swego rodzaju niezbędnik- wszystko to, bez czego przetrwanie jest bardzo trudne. Oczywiście taką puszkę można sobie dostosować do wybranej trasy i wymogów terenu. W Polsce na przykład bez wahania można z niej wyrzucić cały sprzęt do połowu ryb- żyłki, haczyki itd. I tak szybciej dojdziemy do jakiegoś gospodarstwa, gdzie nas dobrzy ludzie wspomogą jedzeniem, niż za pomocą tego sprzętu złapiemy sobie godny posiłek.

Można też z czystym sumieniem wyrzucić skalpele i żyletki. Nie ma potrzeby bezsensownego dublowania ilości ostrzy, a nawet jeśli biorę skalpel, to już żyletki na pewno nie, bo ich funkcja będzie taka sama, czyli moim zdaniem żadna, bo nie widzę dla nich ani cienia zastosowania.

Kolejny punkt- nie noś w puszce agrafek i tabletek. Ich miejsce jest w apteczce i tylko w apteczce. Dalej- świetlik wędkarski- mały, pięciocentymetrowy niczego nie oświetli, a duży owszem, ale po co, skoro patrzeć możesz wtedy tylko pod nogi, a przed sobą nadal masz ciemność?

Warto za to włożyć tam koc ratunkowy, czyli folię NRC, zwaną folią życia. To wynalazek banalnie prosty i jednocześnie niezbędny- ogrzewa cię twoim własnym ciepłem, a w razie przegrzania może posłużyć jako ochrona przed dalszym ogrzewaniem.

Podstawowa zasada powinna brzmieć: nie dubluj rzeczy, które poza puszką, są jeszcze luzem w plecaku. Puszka to niezbędne minimum, które zabierasz, jeśli będzie trzeba zostawić plecak. Jeśli zdublujesz zawartość puszki w plecaku i zgubisz plecak, puszkę też stracisz.

Na pewno włóż za to do swojej puszki kawałek sznurka, kompas, NRC, latarkę na dynamo, krzesiwo, tabletki do uzdatniania wody i najlepiej kilka prezerwatyw. Te ostatnie wcale nie ze względu na leśne przygody tylko jako niezawodne pokrowce na elektronikę albo nadzwyczaj pojemne pojemniki na wodę. Dla znawców tematu warto dorzucić, że środki plemnikobójcze są nietoksyczne, ale niekoniecznie bezsmakowe, więc można taki bukłaczek sobie wcześniej wypłukać.

Puszka survivalowa przygotowana do podróży po Polsce nie ma pozwolić na przeżycie miesiąca, ani nawet tygodnia. Góra dwa dni zajmuje dojście do najbliższej siedziby ludzkiej i na tyle ma starczyć zawartość puszki, a szczególnie tabletki do uzdatniania wody. Jeśli trzeba coś więcej, na przykład tabliczkę czekolady, można ją włożyć w kieszeń.

Learn More