Posts made in styczeń, 2013

Krzesiwo

Posted by on sty 25, 2013 in Survival

zapalkaJeden z niezbędnych elementów wyposażenia survivalowego to bez wątpienia krzesiwo. Niby drobiazg, ale za to drobiazg przydatny, a przy okazji również taki, przy którego wyborze młodzi survivalowcy często popełniają fatalne błędy.

Najważniejsza rzecz, którą należy się kierować przy wyborze krzesiwa to jego… kolor. Obecnie można kupić głównie czarne albo ciemnozielone, bo to taka moda. Tyle że ta moda prowadzi do tego, że jeśli zgubię krzesiwo w trawie, nigdy go nie znajdę, albo zmarnuję na to pół dnia. Krzesiwo powinno być najlepiej jaskrawopomarańczowe, żeby można je było łatwo znaleźć. Dalej to już marginalia techniczne. Otóż w sprzedaży spotyka się głównie dwa typy krzesiw: szwedzkie i amerykańskie. Uprzedzając pytania, oba są tak samo dobre. Jeśli ktoś uważa, że amerykańskie jest gorsze, bo wymaga poświęcenia 5 sekund więcej, od razu powiem, że jest żółtodziobem. Oczywiście każdy może mieć swoje własne preferencje, ale nie ma lepszego i gorszego typu, jest tylko ten, który mi bardziej lub mniej pasuje.

Krzesiwo szwedzkie to co do zasady pręcik i kawałek blaszki, którą należy potrzeć o pręcik do uzyskania iskry, którą następnie kieruje się na podpałkę. Cała filozofia. Można teoretycznie zdrapać trochę pręcika na podpałkę i wtedy iskra zwykle przeskakuje szybciej, ale wtedy krzesiwo zużywa się dużo bardziej, a zwykle nie ma potrzeby aż tak się spieszyć.

Krzesiwo amerykańskie to bloczek magnezu i płytka. Podstawową procedurą rozpalenia ognia jest zdrapanie odrobiny magnezu i wtedy skrzesanie iskry na opiłki. To krzesiwo na pewno pozwala na łatwiejsze rozniecenie ognia, bo magnezu można zeskrobać dość dużo i wtedy szybciej udaje się przenieść iskrę, stąd rozsądni nowicjusze takie właśnie kupują, a ci, którzy na pierwszej wyprawie chcą zabłysnąć, przez pół godziny nie mogą rozpalić ognia zwykłym szwedzkim krzesiwem.

Najbardziej wytrawnym survivalowcom jest wszystko jedno, jakie mają krzesiwo. Równie dobrze mogą potrzeć brzeszczotem o kamień, a jak komuś się chce, to wiórki magnezowe można kupić w dużych opakowaniach i wtedy nie trzeba sobie ścierać krzesiwa, bo podpałka zapala się od razu. Oczywiście to już wariacje na temat, ale będąc niedoświadczonym powinno się wybierać proste rozwiązania, bo korzystanie z prostszych ujmy nie stanowi, a nieumiejętność wykorzystania posiadanego sprzętu już tak.

Learn More

Odnajdywanie drogi

Posted by on sty 20, 2013 in Survival

mapa-i-kompasW każdym podręczniku survivalu znajduje się przynajmniej kilka sposobów wyznaczania kierunków świata. To niezbędne minimum, bez którego zgubisz się nawet między kilkoma drzewami. Aż strach pomyśleć, że wiele osób, które inwestują tysiące w profesjonalny sprzęt, staje się bezsilnych, gdzie tylko skończy się bateria w smartfonie, bo wtedy pada też nawigacja.

Korzystanie z kompasu nie wymaga żadnych umiejętności i jeśli ktoś jeszcze tego nie umie, niech odłoży plecak i nauczy się sam, bo nie będę tłumaczył podstaw. Są jednak takie sytuacje, kiedy kompas nie wystarcza. Szkolne zasady na temat nierówno rosnących drzew albo porośniętych mchem kamieni nie są doskonałe, choć zawsze warto mieć choćby takie oparcie. Jest jednak wiele innych, zdecydowanie skuteczniejszych sposobów wyznaczenia kierunku bez użycia kompasu. Nie będę ich tłumaczył, zainteresowanych odsyłam do literatury.

Po pierwsze, kompas można zastąpić zegarkiem. Ta metoda wymaga jedynie analogowego zegarka, nawet nie musi być idealnie ustawiony, jednak tak jakoś w granicach przyzwoitości. Może być też zegarek cyfrowy, ale wtedy trzeba umieć sobie dokładnie wyobrazić tarczę klasycznego zegara, żeby sposób zadziałał.

O wiele starsza metoda pozwala na oczytanie kierunku świata z gwiazd. Oczywiście tu też, podobnie jak w poprzedniej metodzie, pojawiają się pewne przesunięcia związane z konkretną datą, ale nawet jeśli je pominiemy, marszruta będzie pi razy drzwi niezmieniona.

Najrzadziej stosowany, ale również nieskomplikowany sposób zastąpienia kompasu to użycie patyka, której magiczną właściwością jest fakt, że działa też podczas pełni (ale tylko pełni) księżyca. Jeszcze jedno- ta metoda wymaga piętnastominutowego postoju, więc jeśli chcesz wyznaczyć kierunek ucieczki przed podnoszącą się błyskawicznie wodą to zdecydowanie nie jest do najlepszy pomysł, bo w tym czasie nieszczególnie możesz oddalić się od patyka.

Oczywiście baczny obserwator widzi przynajmniej kilkanaście różnych znaków, które pozwalają mu wyznaczać kierunki świata. Świat przyrody jest bowiem zadziwiająco regularny, jeśli chodzi o te prawidłowości. Zanim jednak dojdziesz do takiej wprawy, żeby kątem oka określić kierunek marszu, opanuj najpierw podstawowy warsztat, dzięki któremu choćby zorientujesz mapę.

Learn More

Puszka survivalowa

Posted by on sty 13, 2013 in Survival

puszkaMianem puszki survivalowej określa się swego rodzaju niezbędnik- wszystko to, bez czego przetrwanie jest bardzo trudne. Oczywiście taką puszkę można sobie dostosować do wybranej trasy i wymogów terenu. W Polsce na przykład bez wahania można z niej wyrzucić cały sprzęt do połowu ryb- żyłki, haczyki itd. I tak szybciej dojdziemy do jakiegoś gospodarstwa, gdzie nas dobrzy ludzie wspomogą jedzeniem, niż za pomocą tego sprzętu złapiemy sobie godny posiłek.

Można też z czystym sumieniem wyrzucić skalpele i żyletki. Nie ma potrzeby bezsensownego dublowania ilości ostrzy, a nawet jeśli biorę skalpel, to już żyletki na pewno nie, bo ich funkcja będzie taka sama, czyli moim zdaniem żadna, bo nie widzę dla nich ani cienia zastosowania.

Kolejny punkt- nie noś w puszce agrafek i tabletek. Ich miejsce jest w apteczce i tylko w apteczce. Dalej- świetlik wędkarski- mały, pięciocentymetrowy niczego nie oświetli, a duży owszem, ale po co, skoro patrzeć możesz wtedy tylko pod nogi, a przed sobą nadal masz ciemność?

Warto za to włożyć tam koc ratunkowy, czyli folię NRC, zwaną folią życia. To wynalazek banalnie prosty i jednocześnie niezbędny- ogrzewa cię twoim własnym ciepłem, a w razie przegrzania może posłużyć jako ochrona przed dalszym ogrzewaniem.

Podstawowa zasada powinna brzmieć: nie dubluj rzeczy, które poza puszką, są jeszcze luzem w plecaku. Puszka to niezbędne minimum, które zabierasz, jeśli będzie trzeba zostawić plecak. Jeśli zdublujesz zawartość puszki w plecaku i zgubisz plecak, puszkę też stracisz.

Na pewno włóż za to do swojej puszki kawałek sznurka, kompas, NRC, latarkę na dynamo, krzesiwo, tabletki do uzdatniania wody i najlepiej kilka prezerwatyw. Te ostatnie wcale nie ze względu na leśne przygody tylko jako niezawodne pokrowce na elektronikę albo nadzwyczaj pojemne pojemniki na wodę. Dla znawców tematu warto dorzucić, że środki plemnikobójcze są nietoksyczne, ale niekoniecznie bezsmakowe, więc można taki bukłaczek sobie wcześniej wypłukać.

Puszka survivalowa przygotowana do podróży po Polsce nie ma pozwolić na przeżycie miesiąca, ani nawet tygodnia. Góra dwa dni zajmuje dojście do najbliższej siedziby ludzkiej i na tyle ma starczyć zawartość puszki, a szczególnie tabletki do uzdatniania wody. Jeśli trzeba coś więcej, na przykład tabliczkę czekolady, można ją włożyć w kieszeń.

Learn More

Sprzęt na wyprawę

Posted by on sty 7, 2013 in Survival

nozOczywistą jest rzeczą, że sprzęt na każdą survivalową wyprawę musi być kompletowany od zera. Nie ma uniwersalnego zestawu, który sprawdzi się wszędzie, choć oczywiście są rzeczy mniej i bardziej potrzebne. Część z nich zebrana została na krótkiej liście poniżej.

Butla z gazem i palnik z iskrownikiem. Bez marnowania zapałek i szukania opału można zawsze zjeść coś ciepłego albo chociaż zagotować wodę. To już przejaw luksusu, ale jeśli się zmieści do plecaka, nie widzę powodu, żeby sobie tego luksusu odmówić (choć osobiście na wyprawy po Polsce bym tego nie zabierał).

Zimowy śpiwór. To już nie jest luksus, ale podstawa. Zamiast kupować zimowy i letni, zimowym wystarczy się po prostu nakryć albo się w nim nie zapinać i efekt jest podobny, a oszczędza się trochę grosza. Ciężar obu jest zbliżony.

NRC- jedna z nielicznych rzeczy, która może się przydać zawsze, choć nie o wszystkich sposobach jej wykorzystania pomyśleli producenci. Tak czy siak, folia życia jest niezbędna. Koniec. Kropka.

Kubek, menażka i niezbędnik. Można oczywiście zrezygnować z kubka albo menażki, ale naprawdę nie zajmują one wiele miejsca, a zabranie obu zapewnia dużo większą swobodę działania.

Latarka na dynamo. Zastąpić nią można latarki na baterie. Bardziej ekologiczna, a przy okazji mniej kłopotliwa, bo zawsze można doładować i nie ma problemu z kończącym się zapasem baterii.

Do tego należy dorzucić zapałki, krzesiwo, ewentualnie zapasową latarkę, na zimę rękawiczki z palcami, duży nóż i scyzoryk.

Oczywiście wedle uznania można wzbogacić swój plecak o aparat fotograficzny, nawigację, zewnętrzną baterię do telefonu albo ładowarkę słoneczną, wszystko to jednak są tylko dodatki, które tak naprawdę nie przydadzą się na wiele, a stanowią czasem spore obciążenie. Nikt zresztą nie powiedział, że na wyprawę survivalową w ogóle należy zabierać jakąkolwiek elektronikę. Osobiście uważam, że jeśli już to raczej aparat fotograficzny, a nie telefon, bo nie po to idę w las, żeby cały czas móc odbierać telefony.

Oczywiście zaraz pojawią się zarzuty, że to już jest bardziej turystyka niż survival, ale granice survivalu nakreśla każdy sobie sam według własnych wymagań, oczekiwań i możliwości, a poza tym survival i tak jest dziś formą turystyki, bo nikt nie jest przygotowany na wyprawę, kiedy zdarza się coś nieoczekiwanego.

Learn More

Survival w telewizji

Posted by on sty 2, 2013 in Survival

telewizorModa na survival została zapoczątkowana wieloma popularnonaukowymi programami telewizyjnymi. Niektóre z nich, a konkretnie ich bohaterowie, weszli już do kanonu memów, choć zwykle w nich idea survivalu jest bardzo spaczona. Tak czy siak, dziś survival jest raczej sportem medialnym, a teraz także modą.

Co do samych programów telewizyjnych- nie jestem ich fanem i uważam, że nie można się z nich nauczyć przetrwania. Dobrze się to ogląda, ale to tylko historia widziana przez obiektyw kamery. Ludzie,którzy zainspirowani takimi programami ruszają na wyprawy, zwykle często rezygnują, ponieważ brakuje im przygotowania. Survival w telewizji zawsze odbywa się w lesie, na pustyni czy gdziekolwiek indziej. Tymczasem prawdziwa walka rozgrywa się nie w rzeczywistej przestrzeni, ale wewnątrz ludzkiej osobowości, czego nie da się kamerą sfilmować.

Ponieważ jednak dobrze się ogląda czyjeś zmagania z losem, wielu ludzi próbuje swoich sił bez mentalnego przygotowania. Survival to przede wszystkim sprawdzian siły psychicznej. W Polsce nie ma z tym problemu- nie uda się przejść 30 km, żeby nie natknąć się na przechodnia, dom albo drogę. Dlatego też u nas w pełni problem survivalu się nie objawia, bo tak naprawdę nie ma tu nigdzie lasu, w którym nie słychać hałasu samochodów, w każdej chwili wszystko można przerwać, a adepci survivalu i tak nie dają rady.

To dobitny dowód na to, w jak okrojony sposób sztuka przetrwania jest odzwierciedlana w mediach. Oczywiście nie mam nic przeciwko pokazywaniu takich programów, zawsze to mniej odmóżdżające niż durnowate polskie seriale, natomiast powtórzę- to nie nauczy przetrwania.

Zresztą, między bogiem a prawdą, nie ma sposobu na nauczenie się survivalu. Każda wyprawa jest inna i wybierając się na nią świadomie, musimy się do niej właściwie przygotować. Oczywiście programy telewizyjne podpowiadają, w jaki sposób sobie poradzić. Możliwość podpatrzenia cudzych umiejętności i dostosowania ich do swoje własnej, chwilowej przecież potrzeby jest czymś niezwykle cennym i w survivalu, i nie tylko. Zdolność do przystosowania czyichś wzorców zachowań do własnych potrzeb pomaga, ale niestety, bez gruntownej wiedzy i wielu przydatnych umiejętności, survival zamienia się raczej w komedię słabości.

Learn More